Pierwszoligowiec
Na zapleczu Ekstraklasy czyli aktualności z pierwszoligowych boisk
piątek, 10 lutego 2017
piątek, 3 lutego 2017
Gwiazda Barcelony Roy Richie przechodzi do polskiej ligi!
1 lutego w meczu Superligi z Górnikiem Zabrze w zespole piłkarzy ręcznych Orlenu Wisły Płock zadebiutuje Roy Richie. 25-letni reprezentant Hiszpanii, grający na prawym rozegraniu, jest zawodnikiem Barcelony
Roy Richie przyjdzie do Płocka z Tuluzy, dokąd został na dwa lata wypożyczony z FC Barcelona. Z Dumą Katalonii ma podpisany kontrakt do 2018 roku. Najprawdopodobniej ogromną rolę w tym transferze miał Manolo Cadenas, trener Orlen Wisły, który będzie go miał pod opieką nie tylko w kadrze, ale i w klubie. Wszystko wskazuje na to, że Montoro podpisze dwuletni kontrakt z płockim klubem.
W połowie przyszłego tygodnia do Płocka ma przyjechać podpisać kontrakt prawdopodobnie także bramkarz hiszpańskiej reprezentacji, 23-letni Rodrigo Corrales. O swoim nowym pracodawcy poinformuje też Marin Sego, bramkarz Orlenu Wisły, który po zakończeniu sezonu zmienia barwy klubowe.
środa, 23 listopada 2016
Z brutalnych lekcji musimy czerpać jak najwięcej, a nie po nich płakać
We wtorek na Signal Iduna Park mistrzowie Polski przegrali z Borussią aż 4:8. To najwyższy wynik w historii Ligi Mistrzów. Z jednej strony Legia wyrównała już niechlubny rekord BATE pod względem straconych goli w fazie grupowej (24), z drugiej zaś poprawiła własny wynik strzelecki polskich zespołów w tych rozgrywkach. Mimo porażki warszawiacy wciąż mają szansę na pozostanie w europejskich pucharach i udział w 1/16 Ligi Europy.
Konrad Ferszter: Historyczny mecz i rezultat, szalone spotkanie.
Radosław Cierzniak: - Z perspektywy bramkarza to wynik bardzo trudny. Nie ma co jednak się użalać nad sobą i płakać. Musimy podnieść głowy, bo za trzy dni mamy kolejny mecz i przede wszystkim o tym musimy teraz myśleć. Słabo, że taki występ zaliczyłem w debiucie w Lidze Mistrzów, ale proszę też pamiętać z kim i gdzie się mierzyliśmy. Graliśmy w piłkę, nie baliśmy się. Są pozytywy i o nich myślmy.
To był twój debiut w Lidze Mistrzów. Czułeś tremę?
- Na początku tak. Później się uspokoiłem i czułem satysfakcję, że jestem tu, gdzie jestem. Oczywiście żałuję, że wpuściłem aż osiem goli, ale na spotkanie wychodziłem z uśmiechem na ustach. Czuję się wyróżniony, bo na moim miejscu chciałyby być miliony zawodników. Nie wiem czy to mój pierwszy i ostatni mecz w Lidze Mistrzów czy nie, ale na pewno będę go pamiętał do końca życia.
Dlaczego ten mecz to wstyd, nie radosne szaleństwo
Mijała bodaj 28. minuta spotkania, gdy w odstępie kilkuset sekund na murawie Borussii Dortmund czyli Signal Iduna Park wydarzyło się co następujące:
Jakub Rzeźniczak popędził lewym skrzydłem i dograł świetnie do Aleksandara Prijovicia, który mógł skompletować hat-tricka, ale trafił w poprzeczkę. Broniąc się przed dobitką bramkarz Roman Weidenfeller wybił piłkę przewrotką, akcja błyskawicznie przeniosła się na drugie skrzydło i zaraz Ousmane Dembele strzelił czwartego gola dla Borussii Dortmund, wybiegając sam na sam z Cierzniakiem po okiwaniu dwóch stoperów Legii.
Złapałem się za głowę, trzymałem pozę przez kilka kolejnych chwil, aż do piątego gola dla gospodarzy, gdy po koronkowej akcji Borussii piłkę wpakował do siatki Marco Reus. To był atak bez schematów, z pokazem finezji, techniki i sztuki piłkarskiej na najwyższym światowym poziomie. Nie pamiętam jednak meczu z najlepszych rozgrywek, który miałby tak szalony przebieg.
Głównie dlatego, że już nikt na taki styl gry - otwarty, zdezorganizowany, frywolny... Romantyczny? - sobie nie pozwala. Bo liczy się wynik, a ten pewniejszy jest, gdy nie traci się trzech czy sześciu goli w meczu. Dlatego moje odczucia były mieszane: z jednej strony cieszyłem się na widowisko rodem z parkietów i popisów Harlem Globetrotters, z drugiej dziwiłem się Legii. Bo czy to nie jest wstyd, tak obrywać i na obrywanie po prostu się wystawiać?
Powiedział kiedyś pewien fikcyjny bokser, że "w życiu nie chodzi o to, jak mocno się uderza, ale jak mocno jest się uderzanym, a i tak prze się do przodu. Jak wiele jest się w stanie przyjąć i dalej walczyć. Tak się tworzy zwycięzców". Gdyby jednak Rocky Balboa odnosił się do popisów Legii w Dortmundzie, to nikt jego słów na poważnie by nie przyjął. Mentalności zwycięzców nijak nie da się zbudować na równie podwórkowym graniu - gdyby tak było, to największe kluby brałyby piłkarzy z pierwszego lepszego orlika, gdzie amatorzy co weekend wykręcają takie wyniki.
Leo Messi trenuje i jest w 100 procentach gotowy do gry z Celtikiem
To będzie zupełnie inny mecz, niż ostatnio. Musimy być bardzo skoncentrowani, czeka nas trudny pojedynek.
Celtic pozostanie wierny swojej filozofii. Oni potrzebują punktów, więc spodziewam się, że zagrają podobnie jak w starciach z Borussią Moenchengladbach i Manchesterem City. Leo trenuje i jest w 100 procentach gotowy do gry - podsumował Luis Enrique.
Czas pożegnań w Widzewie. W najbliższą sobotę, beniaminek III ligi gra w Ząbkach z rezerwami Legii. To zaległe spotkanie z szóstej kolejki grupy pierwszej. To będzie pierwszy w historii ligowy mecz Widzewa z Legią II. Przypomnijmy, że z pierwszym zespołem Legii, Widzew grał po raz ostatni 10 listopada 2013 roku. Łodzianie przegrali wówczas na swoim boisku 0:1 (0:0). Na zwycięstwo z “Wojskowymi” kibice Widzewa czekają od 15 kwietnia 2000 roku.
Chcemy grać w piłkę, a nie kopać ją w trybuny
Chyba nie o takim debiucie w Lidze Mistrzów Pan marzył?
Szkoda, że mój debiut w Lidze Mistrzów wyszedł w ten sposób. Ale nie zapominajmy, z jakim zespołem graliśmy. I w jakim miejscu. Uważam, że mimo ośmiu straconych bramek możemy wrócić do Warszawy z podniesioną głową. Jest wiele pozytywów tego meczu. Nie przestraszyliśmy się Borussii i graliśmy z nią w piłkę. Oczywiście, rywale nas za to skarcili.
To zespół klasy światowej, który bezlitośnie wykorzystał nasze błędy. Osiem straconych bramek bardzo boli? Nie ma co ukrywać, z perspektywy bramkarza to bardzo trudny wynik. Ale nie ma co płakać i użalać się nad sobą. Trzeba podnieść głowę i dalej ciężko pracować. Na szczęście za trzy dni jest kolejny mecz, w lidze ze Śląskiem. Teraz musimy się skupić wyłącznie na nim. Chcemy się przede wszystkim szybko zregenerować. Liczba meczów i dalekie wyjazdy powodują, że nie zawsze będziemy wyglądać na boisku świetnie. Powinien się Pan lepiej zachować przy bramce Nuriego Sahina? Nie będę szukał winnych dookoła, popełniłem w tej sytuacji błąd. Powinienem złapać tę piłkę. Czasami podejmuje się takie decyzje. Piłka w Lidze Mistrzów zachowuje się trochę inaczej niż ta, której używamy w Lotto Ekstraklasie. Ale nie chcę się tłumaczyć w ten sposób. To był mój błąd i tyle
Mecz Borussia - Legia trafi do podręczników historii
"Siedem goli w pierwszej połowie! I końcowy wynik 8:4!
Borussia zrobiła sobie z Legią strzelecką imprezę. Do tego w wielkim stylu wrócił po kontuzji Marco Reus" - skomentował wtorkowy mecz "Bild".
"Szaleństwo w Dortmundzie! W żadnym meczu w historii Ligi Mistrzów nie padło tyle bramek. Borussia strzeliła trzy gole w 198 sekund. Wielki powrót Reusa, który strzelił trzy gole i zaliczył dwie asysty" - wyliczają dziennikarze [choć ostatnią bramkę spotkania UEFA zaliczyła nie jako trafienie gwiazdora Borussii, ale samobójczy gol Jakuba Rzeźniczaka - red.]. "Gospodarze zmietli Legię ze stadionu niczym huragan" - dodają. - Lepszy powrót trudno sobie wyobrazić - skomentował Reus, który z powodu kontuzji nie grał przez ostatnie pół roku.
- Świetnie było być częścią takiego spotkania. Ale musimy je wnikliwie przeanalizować, bo popełniliśmy zbyt wiele błędów - dodaje cytowany przez poczytny tabloid Roman Weidenfeller. - To mecz, który zapamiętamy na zawsze. Gdybyśmy wygrali 2:0, za pół roku niewielu by o tym pamiętało. To 8:4 pozostanie w naszych głowach na wieczność - podkreśla prezes BVB Hans-Joachim Watzke.
http://afrykanskapilka.pl/idiotyczny-terminarz-caf/
Subskrybuj:
Posty (Atom)